-
Serialu z wadliwym pedałem gazu
w Toyotach ciąg dalszy. W południowej Kalifornii doszło
do zdarzenia, w którym zablokowany pedał gazu spowodował
ogromne zagrożenie dla kierowcy i osób postronnych.
Media opisują przypadek Jima Sikesa, który podróżując
trasą międzystanową nr 8 w okolicach San Diego
wyprzedzał inny samochód. Ku jego zdziwieniu, Toyota
Prius nie przestawała przyspieszać, a pedał gazu
pozostawał wciśnięty.
Sikes próbował sięgnąć do pedału gazu, by go odblokować,
jednak bez powodzenia. Po przekroczeniu prędkości 144
km/h zaczął mocno naciskać na hamulec, ale, według
relacji kierowcy, samochód nie zwalniał.
Jim Sikes zadzwonił wówczas pod alarmowy numer 911.
Dyspozytor udzielał wskazówek przestraszonemu
mężczyźnie, ale działania podejmowane przez niego były
wciąż bezskuteczne.
Zaalarmowany został patrol tamtejszej policji
autostradowej, który dogoniwszy pędzącą Toyotę przez
megafon instruował kierowcę, by jednocześnie nacisnął
pedał hamulca i użył hamulca awaryjnego. Rada okazała
się skuteczna, a hybrydowa Toyota zmniejszyła prędkość
do około 80 km/h. Wówczas Sikes wyłączył silnik
samochodu, który w końcu się zatrzymał. Dla pewności, że
Toyota Prius nie ruszy ponownie, policjant zatrzymał
radiowóz tuż przed maską hybrydy.
Toyota przeprowadza obecnie akcję serwisową z powodu
problemów z pedałem gazu w kilku modelach. Jedną z
przyczyn są dywaniki, które mogą przesunąć się blokując
gaz w pozycji wciśniętej. Jim Sikes powiedział jednak,
że "jego dywanik jest w porządku i to nie ten element
jest przyczyną blokady dźwigni". Mężczyzna dodał też, że
w ostatnim czasie udał się do lokalnego serwisu Toyoty w
celu uzyskania informacji czy jego egzemplarz z 2008
roku wymaga naprawy. Okazało się jednak, że auto nie
widniało na liście wadliwych aut. "Wrócę tam jutro" -
powiedział wstrząśnięty Sikes.
Przedstawiciel Toyoty powiedział, że producent został
poinformowany o tym przypadku i do San Diego udaje się
specjalista, który przeprowadzi własne śledztwo.
Okazuje się jednak, że to nie jedyny przypadek problemów
z Toyotą Prius w ostatnim czasie. Inne zdarzenie miało
miejsce w Nowym Jorku. Według doniesień mediów,
56-letnia kobieta prowadziła hybrydową Toyotę z 2005
roku, kiedy ta nagle zaczęła przyspieszać. Samochód
"przestrzelił" skrzyżowanie i następnie uderzył w
betonową ścianę. Kobieta została zabrana do szpitala z
obrażeniami, ale jej życiu nie zagraża
niebezpieczeństwo.
Policja bada zdarzenie, a ze wstępnych obserwacji
wynika, że winy nie ponosi dywanik, który w tym
egzemplarzu po wypadku nadal leżał na swoim miejscu.
Z kolei Toyota podała, że źródłem niezamierzonego,
nagłego przyspieszania niektórych modeli japońskiej
marki nie jest elektronika sterująca pracą przepustnicy,
co wcześniej sugerowała Komisja Nadzoru i Reformy
Administracji w Izbie Reprezentantów. Ponadto do końca
tego roku producent będzie montował we wszystkich nowych
egzemplarzach system, który zapewni pedałowi hamulca
pierwszeństwo nad pedałem przyspieszenia.
|